Najnowsze wpisy


gru 05 2006 Bo po burzy zawsze wychodzi słońce...
Komentarze: 17
"Szczęście ludzkie, jak aloes, jest kwiatem powoli rosnącym."

No w końcu... Duży zastrzyk optymizmu. ;) Tryskam energią. Uśmiecham się do wszystkiego, co się rusza i skaczę z radości. Mam dobry humor, który rośnie we mnie z każdym dniem. Czuję się silniejsza. Jakbym mogła wszystkiemu podołać.

Lubię ten stan, kiedy niekontrolowanie cała promienieje. Nie chcę i nawet nie próbuję nad tym panować. Jest dobrze... ;)

Przeminęło tych kilka wieczorów stąpania ponad ziemią. A to, co czuję jest na tyle banalne, że nie chcę o tym tutaj pisać. Zbyt piękne, by wyrazić to słowami. Ktoś twierdzi, że smutek jest piękniejszy od radości. A gdzie nie spojrzę wszyscy wyglądają, jakby nie mieli żadnych problemów. Nie wiem. Albo rzeczywiście to jest prawdziwe. Albo oni oszukują. Siebie... A może innych. Albo jestem mniejszością, którą tylko czasem spotyka coś naprawdę wyjątkowego. Tak, że cały świat nabiera kolorów. Dotąd myślałam, że to naturalne...

Właściwie to poza tym, że największa miłość mojego życia właśnie się ożeniła i w tym momencie pewnie opieka sobie tyłek na Dominikanie, a ja ostatnio wyspałam się jakieś pół roku temu, to w sumie nie mam nic do powiedzenia. ;] Bo nie mam na co narzekać. ;) Jest najlepiej, jak być mogło. Cieszę się moim szczęściem, którego mam wystarczająco dużo, by się nim podzielić z całym światem.

Czasu nie spędzam samotnie. Telefon w końcu pokazuje, że nie służy tylko po to, by ładnie wyglądać. Komputer mimo, że włączony cały dzień, nie jest przeze mnie używany. I nawet nie muszę robić wszystkiego, by nie mieć czasu na marnowanie go, siedząc na gadu-gadu. Bo ja po prostu go nie mam. ;]

Coraz częściej rzeczy osiągalne okazują się nie do zdobycia. A przynajmniej nie na moje możliwości. A ja znowu potrafię cieszyć się z tego, co już mam. I szczerze... Wcale nie chcę mieć więcej. No dobra, chcę... ;)

„Skoro nie mogę czegoś mieć to będę patrzeć. Słońca też nie mogę dotknąć.”

Możesz być ze mnie dumny. Dziękuję, za tyle czasu poświęconego. ;*

A stojąc dziś na balkonie i patrząc w dół, przez ułamek sekundy wyobrażałam sobie swoją śmierć... Ale uśmiech z twarzy mi nie schodził nawet podczas niej. Gorzej ze mną? ;)

Oczy lekko przymknięte. A w nich blask samotnie tańczącego płomienia świecy. Rozłożona na fotelu, popijając gorącą kawę, myśląc o wszystkim i o niczym zarazem. Z cichym uśmiechem na twarzy i zarumienionymi policzkami, staram się zrozumieć mój cały świat. Co z tego, że na daremno.

Pogrzeb mnie w aksamitnym śnie, bym nie obudziła się przedwcześnie...

A na ten miesiąc dwa wyzwania. Jedno zadecyduje o mojej najbliższej przyszłości, a drugie... No, a drugie to takie mniej istotne. Ale powinnam traktować równie poważnie. Chcę mieć wszystko pod kontrolą i mam. Ostatnio dużo więcej powodzenia w życiu i zaangażowania w stosunku do pewnych spraw, którym powinnam już od dawna poświęcać więcej uwagi. Znając swoją pogiętą osobowość, to moje podejście, całe zaangażowanie i chęć stawania na podium zginie wraz z jednym potknięciem. Ale nie poddam się. Obiecałam.

„Niebo wie, jakie prawa i siły kryją się za chmurami. Ty też je poznasz, jeśli wzniesiesz się na tyle wysoko, by wzrokiem sięgnąć za horyzont.”

A Ty, co widzisz, gdy zamykasz oczy? Bo jestem szczęśliwa.

I jeszcze ten facet, który się do mnie tak ładnie uśmiecha... Ech. Nieważne.

A tak poza tym to chciałabym jeszcze wspomnieć, że geniusz twórczy mojej klasy jest po prostu powalający:
„Sto lat, sto lat, dzwonią dzwonki sań! A Mikołaj dostał w zęby i leży pod saniami!” ;)

„Wariatka”
- powiedziałaby pewna osoba.

Kocham. ;*
tylko-ciebie-chce : :
lis 07 2006 Cholera.
Komentarze: 13
Nie wiem, czy jest takie słowo, którym mogłabym określić moją wściekłość. Rozpierdoliłabym w tym momencie parę rzeczy, a najchętniej pewną osobę. No, może dwie. Może by mi ulżyło. Kurwa.

Ech, nie wiem, po co piszę tę notę. Chyba tylko po to, żeby się na czymś wyładować.

No i co mam powiedzieć? Hm... Kolejne rozmyślanie nad sensem tego cholernego wpisu. Huh, coś mam zły humor ostatnio. I to bardzo.
Sranie w banie, wszystko się wali.

Przyznaję, wesołe noty to nie dla mnie. Nie umiem jakoś udawać. W ogóle, co to jest, to nieszczęsne szczęście? Jakoś przez cały czas go dopaść nie umiem. A zresztą, walić to. Jakoś jest.

Miłe jest tak zająć się wyczekiwaniem na weekend albo na inną rzecz, zamiast rozmyślać o swoim durnym istnieniu. Chociaż, jak mi się znudzi myślenie o Panu Boskim, w niektórych kręgach znanym bardziej jako Pan W Żółtej Bluzie ;) to przychodzi taki moment, że mam ochotę wyskoczyć z okna, albo coś rozwalić. Najgorzej jest, gdy ktoś się do mnie zbliży i zacznie bez sensu biadolić, zwłaszcza, kiedy nie chcę tego biadolenia słuchać. Ktoś kiedyś skończy z siniakami, bo mi już nerwy powoli puszczają.

Niech mi ktoś wiarygodny powie, że to przez tą pogodę tak się zachowuje.

Ostatnio moja mobilizacja spadła do zera. To znaczy, nigdy nie była ona na tyle wysoka, bym dzięki niej mogła powiedzieć wszystkim: „Patrzcie, jaka ja silna i wytrwała!” , ale jakaś tam cząstka zawsze tkwiła. Teraz nawet tej cząstki brakuje.

Brak mi siły. Kiedyś się tak szybko nie poddawałam.

Zaczynam się zastanawiać, czy tylko ja nie mam pięknego, beztroskiego życia? Wszyscy dziwnie pouśmiechani, a jedynym problemem jest, w jakiej postaci zjeść jajko na śniadanie. ;

Boże, wciśnij mój przycisk od samodestrukcji i puść w kosmos niczym pył gwiezdny...

Może znajdzie się jakiś naiwny, który pożyje trochę za mnie?

Do mojego obecnego stanu proszę nie mieć żadnych „ale” , bo kit z nim.
Do moich słów też proszę nie mieć niczego, bo ja lubię narzekać i bez sensu biadolić.

Dobra, koniec. Co prawda palce mi się dalej kleją od natłoku myśli, ale nie będę nikogo dłużej obklejać moim pieprzeniem. Trochę sobie ponarzekałam i to musi mi wystarczyć. Ale i tak lepiej bym się poczuła, jakbym komuś przyłożyła...

Kacper: ...I wiesz, będzie dobrze.
Ja: Tak sądzisz?
Kacper: Nie... Ale trzeba podtrzymać na duchu.
Tak... Warto próbować. Nie przejmuj się, przejdzie mi. ;*

Jeszcze tylko parę dni. Długich, ciągnących się, trudnych dni.
tylko-ciebie-chce : :
paź 21 2006 Wszystko.
Komentarze: 9
No i już, nowa notka... Ech. Jakoś nie mam pomysłu, żeby napisać coś ciekawego, ale trzeba było tu jakieś nowe przynudzanie wcisnąć. ;P

Ci, którzy mnie znają, wiedzą od dawna o moich poglądach na świat i życie. Nie widzę sensu opisywania tego tutaj. Tylko, że pisanie o zwykłych rzeczach nie jest moją mocną stroną. Ale może coś wycisnę.

Od ostatniej notki poszło sporo czasu, ale czy wydarzyło się coś ciekawego? W 75% same kłopoty, o których nawet nie warto wspominać. Tam szkoła, tutaj rodzina. Cztery ściany wokół, komputer, muzyka, pusty żołądek. I łeb przepełniony głupotami. Czyli wszystko w porządku. Nie ma to jak rutyna.

Kompletnie mi odwala dzisiaj. Trzy razy wywaliłam się o konar drzewa. Raz dobiłam do auta, raz w słup. No i parę razy o mało nie przewróciłabym i siebie, i członków rodziny. ;P Okropne.

Na niczym się dzisiaj nie umiem skupić. Łażę z łbem w chmurach. Dobrze, żem nie blondynka, bo by chyba mnie wszyscy jak ognia unikali. ;P Ciągle gdzieś w górę się gapię, zachwycam się nad śpiewającym ptaszkiem...

Nadchodzi jesień. Nienawidzę tej pory roku. Wokół jest smutno, szaro, noc przychodzi o wiele szybciej. Pogoda jest niezdecydowana, a w powietrzu unosi się wilgoć wraz z tym niespotykanym zapachem. Przyroda dostaje pięknych kolorów, które wydają się ciepłe w promieniach słońca, a zimne w mgle i deszczu.
Chociaż nie. Tak mówiło się się w przedszkolu. W poprawnej polszczyźnie kolory nie mogą być ani ciepłe, ani zimne. Tak przynajmniej twierdzi pani profesor R.

Za oknem jest ciemno i zimno, a te głupki chcą mnie wyciągnąć na dwór. Ja nigdzie nie idę! Nie mam zamiaru iść po lesie w taką ciemnicę. Wszędzie daleko, a zwłaszcza do domu. A las nocą... Niby fajny, ale straszny. Słuch się wyostsza i przerazić może nawet najmniejszy szelest. Potem zawsze mi fantazja odwala i wyobrażam sobie, że idzie za mną jakiś wściekły jeleń, który czeka, żeby mnie zaatakować. ;O No tak, poważnie mówię. Boję się jeleni. Takie rogi mają... I są duże. Za duże, jak dla mnie. Nikt mnie nie zmusi do wyjścia stąd. Ja nie chcę! ;]

A przed chwilą byczyłam się w łóżku i patrzałam na Jetix. ;D Będzie mi się po nocach śnić taki zielony stwór o imieniu Cosmo. ;O To coś przeraża mnie bardziej niż jakikolwiek jeleń. Brrr... No, ale jakoś trzeba było zabić nudę. A potem patrzałam na Atomówki. ;D

Bójka: "Umiesz zrolować język?"
Brawurka: "Przecież to nie jest nic specjalnego..."
Normalnie mnie powaliło.
Jestem za bardzo optymistyczna. ;)

Taka notka dzisiaj dziwna. Próbowałam napisać coś innego poza narzekaniem, ale nie wyszło. ;P Ech, żeby się jeszcze coś ciekawego w tym życiu wydarzyło, ale same powiewy nudy, od których można kataru dostać. Od obrażania świata to mam mój pamiętnik, lol.

Dobra, dość już tego. Spadam do tych świrów. Może znajdę jakieś liście w tym lesie. Uwielbiam zbierać jesienne liście. Tak dla siebie. W drodze do domu moją manią jest patrzenie na nie, na ich śliczne barwy. ;]
Tak w taką ciemnicę to akurat coś zobaczę.

Dobra, już mi kompletnie odbija.

Pa.
tylko-ciebie-chce : :
wrz 27 2006 Początek...
Komentarze: 13
Chciałabym...

Sama już nie wiem, co. Pewnie to, co wszyscy. Coś, co dałoby mi szczęście. Ale... Czy istnieje jeszcze coś takiego?

Kolejny dzień dobiega końca. Dzień, w którym szukałam sensu i powodu, dla którego żyję. Dzień, który odebrał mi kolejną cząstkę nadziei. Dzień, który przypomina mi godziny wczorajsze i te sprzed tygodnia, miesiąca oraz roku. Szesnaście lat przemyślania. Dopiero szasnaście...

Z każdą chwilą tracę poczucie rzeczywistości. Dookoła pustka. A najbardziej czuję ją w sercu. Może, gdybym znalazła radość, szczęście i zadowolenie, potrafiłabym załatać te dziury?

Boże, dlaczego ja muszę tak wszystko komplikować?! Być może to tylko mój pesymistyczny tok myślenia. Cóż, zawsze tak mam w pierwszych notkach, nigdy nie wiem, co w nich napisać. ;) Same gadanie bez sensu jak do tej pory.

Może coś o blogu? Też nie wiem, o czym on będzie. Być może tylko o moich przeżyciach i myślach, ale postaram się tutaj dużo Wam nie smęcić, bo się zdołuję jeszcze bardziej, a Was to pewnie i tak mało interesuje. ;) Nie wiem, czy będzie się Wam chciało to czytać, jeszcze się zobaczy. Jak się zabiorę za pisanie i nie znudzi mi się po dwóch tygodniach, to i tak będzie dobrze. ;)

Nawet nie powiem o sobie nic konkretnego, bo nie mam na to ochoty. Ale jakoś ostatnio często mi się to zdarza...

Jestem beznadziejna...

Pa.
tylko-ciebie-chce : :